sobota, 17 marca 2012

Rozdział 3

-A to co znowu?!-krzyknęłam.
-Imprezka!-i w tej chwili pocałował się z jakąś brunetkę.Był cały obśliniony-Nie widzisz?
-Widzę! Ale jak tylko dowie się ma...-urwałam w pół słowa, bo dostałam butelką w głowę, a do tego nadziałam się na wystający w rogu parasol, a potem to chyba zemdlałam. Dlaczego zawsze mi się takie rzeczy trafiają?!
Obudziłam się w tym samym miejscu z silnym bólem głowy, i kawałkiem obrzyganej koszulki, reszta tegoleżała na beżowym płaszczu mamy.
-Zabiję tego, który to zrobił!-krzyknęłam i zdjęłam szalik z półki i zaczęłam wycierać moją bluzkę. Rzuciłam go stronę drzwi od łazienki,a on w tym czasie wylądował na głowie chłopaka o burzy brązowych włosów.
-Ciii....-powiedział odrzucił mi szalik. Wsadziłam go z powrotem na półkę.
-A ty  co tu robisz?!-krzyknęłam, a ten przystojniak odpowiedział te swoje 'Ciii' i spytał:
-Gdzie jest jakiś pokój z łóżkiem które nie jest obrzygane?- posłał mi uśmiech.O M-A-T-K-O co za uśmiech. Dobra spokojnie. Bądź opanowana.
-Yghl-wydałam z siebie dziwny dźwięk. Ruszyłam do mojego pokoju omijając puste butelki i kałurze zwróconego jedzenia. Ufff. Dotarłam na górę. Pociągnęłam za klamkę. Jak dobrze! Był zamknięty a to oznacza czysty pokój! Przeszukałam kieszenie. Uff. Telefon był, a to łączyło się z kluczami, ponieważ były do niego przyczepione. Otworzyłam pokój.
-Pfff- wypuściłam powietrze. Był czysty nie licząc rozrzuconych ubrań i kilka papierków po batonach. Części garderoby w tym większość moich staników zepchnęłam z łóżka i położyłam się na boku. Nagle poczułam czyiś oddech na ramieniu i usłyszałam i zachrypnięty głos który mówił jakieś wyrazy.
-Słyszysz suń się, mówię ci to z 3 raz- przesunęłam się i położyłam na plecy i wtedy zobaczyłam, że to ten przystojniak w lokach.
-Jejku! Weź już myślałam, że to jakiś gwałciciel- mówiłam do niego kiedy ten układał się na łóżku.
-No przecież chciałam jakieś łóżko i tutaj mnie zaprowadziłaś, a teraz muszę się zdrzemnąć.
-Na pewno nie tu!- lekko podniosłam głos, aby zaimpretować mój gest- czyli zwalenie go z łóżka.
-O Harry widzę, że za kumplowałeś się z moją sister-powiedział uśmiechnięty Clarck. Hmmm... Harry ładne imię.
-To ty z Clarck'iem-zwrócił się do mnie.- Razem? Znaczy rodzeństwo?- Pytał się, a przy tym śmiesznie podnosił brwi.
-Niestety-powiedziałam.- Przedstawiam ci mojego brata bliźniaka Clarck'a Moore. A teraz przepraszam ide na dół. Czy ktoś  jest jeszcze w naszym domu?- zapytałam wstając z łóżka.
-Nieee, chybaaaaa, żerrrr mamaaaaa wróciłaaaaa...-jak zwykle musiał przeciągać ostatnia literę.
-Weź przestań tak mówić! Ehhh... A tak w ogóle będziesz mieć przerąbane, a szczególnie z tą butelką Whisky z barku ojca...
-Oj weź przestań z tym 'Gdy dowie się mama' i typu 'Przestań! Jesteś idiotom! Powiem mamie!'- to mówiąć ronił piskliwy głosik i dziwne gesty. A w tym czasie Harry usnął.
-Przestań! Wcale tak nie robię!- krzyknęłam, a noga zaczęła mi drgać.
-Taa! Wcale a wcale!- zaczął mnie przedrzeźniać.
-No nie robię tak!- krzyczałam, i poczułam, że tusz zaraz mi poleci po policzkach.
-Tsa, to udowodnij to- powiedział spokojnym głosem. Jak on to robi, że najpierw krzyczy a potem ma spokojny głos?
-No ciekawe w jaki sposób. -powiedziałam z lekko, nie to był tak teciteńko podniesiony głosik.- No? Niech pan mądraliński coś powie, a nie stoji jak jakis przygłup- wysłałam mu wredny uśmieszek.
-Jak to jak?! -podniósł brwi.-Urządzając imprę! Prawda Harry?-zwrócił się do śpiącego.
-Czujcie się zaproszeni. W piątek za tydzień!- krzyknęłam wychodząc z pokoju.
-'Dryń-dryń'-usłyszałam, pewnie mama przyszła pomyślałam, i spojrzałam w lustro, a oto co zobaczyłam:
morskie rurki, które gdzie nie gdzie były brudne czymś szarawym, białą bluzkę z pomarańczową plamą pod cyckiem. Powąchałam. Nie śmierdziała. Szary sweterek, tylko on był czysty, no oprócz szarych conversy'ów.
- Już otwieram!- krzyknęłam, i szybkim ruchem ręki pociągnęłam za klamkę. A zobaczyłam za nimi Louis'a i Zayn'a z ... moją torbą?
- Cześć!-przewitali się i wystawili swoje ząbki.
-Yyy... Hej- powiedziałam nie pewnie. Starałam się zasłonić plamę sweterkiem.
-Możemy?-spytał Lou.
- Ta właźcie...- otworzyłam drzwi, a oni weszli.- Butów nie zdejmujcie.
Co się tu właściwie stało?- odezwał się Zayn.
-Wiesz, taka mała imprezka...- zaczęłam się bawić guzikami od cardiganu.
-No mała była- podniósł swoją ciepłą dłonią moją brodę i szeroko uśmiechnął się pokazują szereg białych, równych zębów. Odwróciłam wzrok.
-Dzięki za torbę- wyrwałam ją Louis'owi.- No i, ten... No sorry, ale muszę chałupę ogarnąć zanim mother przyjedzie- pchałam ich w stronę drzwi.- A tak w ogóle to zapraszam was na imprezkę! W piątek o 20! To pa!- zamknęłam drzwi. Uff. Zsunęłam się na podłogę. Wstałam i poszłam do kuchni zrobić sobie gorącą czekoladę. Zabrałam ją, i poszłam do pokoju w którym w najlepsze spał Harry. Wzięłam moją ulubioną lekturę-'Pamiętniki wampirów' i usiadłam na parapecie. Minęło jakieś pół godziny, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Wyjrzałam przez okno. O nie! Przyjechała!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

I jest 3! Mam prośbę, Ci co czytają niech dodadzą się do obserwatorów, i Ci co chcą być informowani o kolejnym rozdziale niech piszą w komentarzach swoje tt. I jesze, jak możecie to zareklamujcie mojego bloga ; )xx



Mój mąż! 
W piątek miałam ślub z tym 
oto przystojniakiem!
                                          xx
                                                                              Rapunzel







1 komentarz:

  1. taak. twój mąż. ;D
    zaraz ci zrobię taką reklamę. ;)
    zajebisty rozdział. ♥
    ~Antosia

    OdpowiedzUsuń