środa, 28 marca 2012

Rozdział 5

-No do szkoły!- powiedział Clarck z uśmiechem.- Widzę, że moja siostra już nie jest taka grzeczna.
-Spitalaj!- posłałam mu... dziwny uśmiech?
-Jeszcze tylko przekleństwa i będzie cacy- posłałam mu groźnie spojrzenie.
                                                  ~Jakiś czas później w szkole~
Spóźniliśmy się na 2 pierwsze lekcje.
-Hej ho!-powiedziałam otwierając drzwi klasy.- Sorry za spóźnienie!- dodałam i udałam się do ławki, którą dzieliłam z Antosią, ale miejsce było zajęte przez jakiegoś rudzielca. Kurde! Antosia! Na śmierć o niej zapomniałam! Moja najlepsza koleżanka. W prawdzie tylko z nią (z dziewczyn) mogę normalnie pogadać.
Z moich rozmyślań wyrwała Bryła. O matko matematyka...
-Panna Moore. Jak zwykle spóźniona- gdy to mówiła odwróciłam się, i dojrzałam, że Malik siedzi w ławce i pisze sma'a podeszłam pod tablice.- Co się stało, że nasza księżniczka zaszczyciła nas obecnością?-to mówiąc ręką pokazała uczniów. Malik uśmiechną się do mnie.- Hę?
-Znalazłam jednak wolni termin w moim kalendarzu- powiedziałam zarzucając torbę na ramię.
-Uuu- rozległo się po sali.
-A znajdzie się również wolne miejsce na spotkanie z dyrektorem?- zapytała poprawiając swoje ogromnie bryły na nosie.
-Zapytam menager'a- bezczelnie się uśmiechnęłam, odwróciłam się na pięcie, i wychodząc z sali trzasnęłam drzwiami. I nagle dotarło do mnie co zrobiłam. A tam, przeżyję. Stojąc koło drzwi usłyszałam jeszcze sapanie się Bryły. Poszłam na stołówkę- do babci.
-Cześć dziecko- powiedziała na przywitanie.- Coś nie w sosie widzę. Rosołek pomoże- to mówiąc zalała miseczkę wrzątkiem.- A jak zjesz to powróżymy-dodała z uśmiechem.
-Okej. Dziękuje- to mówiąc zaczęłam jeść. Babcia zaczęła rozkładać sztućce. Gdy zjadłam, babcia usiadła naprzeciw mnie, i wzięła moją rękę.
-Emilly!- krzyknęła... yyy... jak przeczytałam na etykietce przy jej bluzce Barbara Baratrala.- Co ty będziesz młodej dziewczynie wróżby wciskała. Sama wie co dobre.
-Barbarku?- powiedziała babcia słodkim głosikiem.-Pójdź zobaczyć, czy może ziemniaków nie musisz obrać- powiedziała do niej a zaraz skierowała się do mnie.- Jak ja jej nie lubię. Wścibskie babsko. Nie zważaj na nią tylko daj mi dłoń- wykonałam polecenie.- No tak, jak myślałam. Poznałaś nowych znajomych- po chwili zastanowienia dodała.- Chłopców. Przystojnych.
-Oj babciu przestań- powiedziałam wyrywając jej rękę.- Tobie nic powiedzieć nie można!- powiedziałam oburzona.
-Przecież nic mi nie mówiłaś!- posłała mi wredny uśmieszek.- AA tak w ogóle to dlaczego na lekcji nie jesteś?! Matka wie?! Który to raz z rzędu?! Co?! Odpowiadaj jak mówię! Co ty robisz?! Wracaj tu! Słyszysz?!- krzyczała za mną babcia. Słyszałam, ale nie miałam zamiaru wracaj i się z nią kłócić . Zacisnęłam dłonie w pięści i wyszłam ze szkoły. Miała już wszystkich dość. Udałam się do MSC. Zamówiłam shake'a jagodowego. Usiadłam przy ogromnym oknie przy drzwiach, i obserwowałam ludzi i cały bar. Różowe ściany, ogromny telewizor, antyramy z gwiazdami które t były. Stoły krzesła. Jakaś rodzina siedzi przy stoliku na przeciw telewizora z którego leciała właśnie jedna z moich ulubionych piosenek. Nagle zaczęłam rozmyślać o moim życiu. Urodziłam się. Miałam być chłopcem- Edwardem. Potem dzieciństwo z Liam'em Payne i brygadą z ulicy. Rządziłam naszą brygada! He he... Potem podstawówka, paczka się rozpadła, poznałam Antosie, przyjaciół odrzuciłam i zaczęły się zabawy lalkami w przyjęcia. Gdy tamci jechali na ryby, wymigiwałam się bólem brzucha. Potem gimnazjum, czyli w ogóle nie rozmawiałam z nimi choć Liam chodzi do tej samej klasy. A teraz co? Liceum. W klasie jakieś kujony ja, Malik, Antosia no i Liam. Ciekawe czy pamięta jak razem z naszymi rodzicami wyjerzczaliśmy nad może, i spacerowaliśmy za rączkę po plaży, i przysięgał mi, że jak będziemy dorośli do się pobierzemy? Wyjazdy na ryby z naszymi ojcami? I nasz domek na drzewie, który do dziś jest tam gdzie był i nie pozwalam go zniszczyć. Jest tam za dużo wspomnień, żeby to tak po prosu spalić.
-EUREKA!- krzyknęłam na cały MSC, ta rodziny spojrzał się na mnie a ja wybiegłam.
-Paula!- usłyszałam, i odwróciłam się. Stała za mną czerwona od zmęczenia Antosia.- Szukałą cie...- wysapała i oparła się o pobliskie drzewo.- Gdybym miała roli czy hulajnogę, to mogłabym gonić cię przez całe miasto, ale nie biegnąc!- powiedziała jednym them i zaczęła rozmasowywać obolałe kolana. Nie słuchałam jej, tylko pociągnęłam za rękaw, puściłam się biegiem i krzyknęłam.- Choć pomożesz mi!
-W czym?!- odpowiedziała starając się mnie dogonić. Nie odpowiedziałam jej. Biegłam ile tchu do celu.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I jak podoba się? Mam nadzieję, że tak :D Strasznie trudziłam się to napisać dla... tak małej publiczności? :D Mam taką prośbę... zostawicie w tym blogu pamiątkę po sobie? Króciótki kometarz lub dodanie się do obserwowanych zajmie wam nie całą minutkę a mnie sprawi dużo radości. :D





Take tam One Direction z pieskami xD

                                                                              Rapunzel
                                                                                                 xx











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz