sobota, 26 maja 2012

Rozdział 10

-No nie wiem jak ty, ale ja idę się zdrzemnąć- powiedział Clarck.
-Ej no! Zostawiasz mnie z tym samą?!- krzyknęłam z wyrzutem pokazując rękoma bród.
-No... tak. Właśnie tak- i zniknął na schodach.
Super. Po prostu super. Spojrzałam na zegarek. Dochodziła już... co?! 8?! Dałabym słowo, że jest dopiero 6 nad ranem. Nie no, tak mało czasu na taki bałagan plus drugie tyle na podwórku? Poszłam po tabletki na głowę bo mi łupało.
-Hmm... Od czego tu zacząć- pomyślałam na głos.
-Od śniadania!- powiedziała do mnie osoba z entuzjazmem w głosie. Odkręciłam się i zobaczyłam w moim domu we własnej osobie Zayn'a, Liam'a, Harry'ego, Niall'a i Lou.- Każdy wie- zaczął Lou.- Że każdy dzień trzeba zacząć od po- żądnego śniadania- powiedział.- A Niall wie o tym najlepiej- uśmiechnął się, a Niall zaczął się głupkowato śmiać.
-Dlatego- zaczął teraz Zayn.- Ty teraz idziesz na górę do swojego pokoju wziąć prysznic przebrać się i tak dalej. A my- wskazał na pozostałą 4.- Zrobimy w ramach za zajefajną imprezkę tobie i przy okazji nam śniadanie i pomożemy ci sprzątać, bo nie za fajnie wyszło wczoraj z twoim ojcem...
-Tak wiem... No to ja lecę na górę- uśmiechnęłam się do nich promiennie. Weszłam do mojego pokoju. Naszczęście nie było tu aż tak brudno. Tylko książki powywalane z szawki i... O NIE! I mój piękny dywan zarzygany! Że tego wczesniej nie zauważyłam. Capiło tu jak nie wiem gdzie od razu otworzyłam okna i balkon.
Wybrałam ten zestaw i weszłam do łazienki zrobić poranną toaletę. Po prysznicu i takich tam innych sprawach ubrałam się, i zrobiłam lekki makijaż. Po nie całych 20 minutach zeszłam a właściwie zbiegłam ze schodów, bo czułam spaleniznę. Wbiegłam do kuchni, a tamci zamiast pilnować naleśników, zaczęli robić bitwę. Lou trafił jajkiem we włosy Zayn'a, no a ten jak małe dziecko wybiegł z płaczem. No nie dosłownie. Harry przekonywał Liam'a do łyżek. Niall wyjadał łyżką Nutella'e.
-Z wami jak z dziećmi- powiedziałam jakby do siebie. Otworzyłam kuchenne okno i wywaliłam spalonego naleśnika do kosza.
-Dobra widzę, że sami sobie nie poradzicie, a więc tak- rzekłam do nich.- Ja smażę naleśniki, a wy, macie tą kuchnię trochę do porządku doprowadzić, chyba że zjemy na tarasie.
-Na taaaarasie!- wydarli się.
-Dobra, ale jeszcze głośniej się drzyjcie bo u mnie w domu nikt nie śpi.
-NA TAAAARASIE!- wydarli się jeszcze głośniej.
-Zamkinijcie japy! To był sarkazm!- krzyknęłam. Starałam być złą, ale w ich obecności mi to nie wychodziło. Usmażyłam baaaaarrrdzo naleśników. Gdy ja niosłam talerz z żarciem, Zayn podstawiał krzesła do stołu na tarasie. A Niall niósł za mną Nuttela'ę z której nic nie zostało. Lou szedł obok mnie z lewej strony z jakimiś sosami i dżemami i sokiem pomarańczowym, a Liam z prawej z talerzami, widelcami, szklankami, łyżkami (owiniętymi w jakieś szmatki, i takimi podobnym rzeczami) . Gdy usiedliśmy przy drewnianym stole rozpoczęła się uczta. Z około 30 naleśników zjadłam zaledwie 3.
-No dobra. Towarzystwo zbieramy się. Trzeba zacząć sprzątać. Obiecaliście- w odpowiedzi usłyszałam marudzenie.- Chodźcie za mną- zaprowadziłam ich do kuchni.- Poczekajcie tu na mnie- puściłam im oczko i zniknęłam za kuchennymi drzwiami. Po paru minutach wróciłam z 6 czarnymi workami na śmieci, i 6 parami jedno razowych rękawiczek, a do tego jeszcze 4 miski i płyn do mycia dywanów i wykładzin.
-No to tak- zaczęłam, a oni ustawili się w szeregu.- Dwójka idzie na górę, łączą się do tego schody. Ktoś na ochotnika?- no spodziewałam się tego. Las rak. A sami zaproponowali mi pomoc.- Tak jak myślałam... Więc Harry i Louis- wystąpili z szeregu.- Sprzątacie schody  i górne pokoje- wręczyłam im dwa czarne worki, dwie pary rękawiczek i dwie miski.- A teraz nalejcie do tych misek ciepłej wody i zjawicie się tu zaraz- powiedziałam do nich zanim zniknęli za zakrętem.
-Tak jest!- i zasalutowali mi.
- Dobra to teraz parter, znaczy to gdzie teraz jesteśmy. To kto?
-Yyyy...- wydusił z siebie któryś z chłopaków.
-Dobra wiedziałam, że będziesz chciał tu sprzątać Zayn- posłałam mu promienny uśmiech.
-Ale to nie ja powiedziałam!- powiedział z wyrzutem.- A ty gdzie będziesz sprzątać?! Co?
-Jaaaa- przeciągnęłam ostatnią głoskę.- Podwórze. Kto ze mną? Niall?
-No dobra.
-Okey. To Zayn i Liam sprzątają ten poziom domu- uśmiechnęłam się. Dałam chłopakom to co Harry'emu i Lou, którzy właśnie przyszli z miskami gorącej wody, wlałam do niej trochę tego płynu i wręczyłam jeszcze szczoteczki. Za chwilkę przyszedł Zayn i Liam. Dałam im dokładnie to samo. Gdy 4 zniknęła za ścianą,
wyjęłam Niall'owi z dłoni batonika i zamiast tego włożyłam mu tam rękawiczki i worek.
-No to co Niall- powiedziałam, gdy znaleźliśmy się już przed domem.- To od czego zaczynamy?
-Hymmm... Może od strony furtki?
-Dobra myśl!- krzyknęłam wzięłam go pod rękę. Zbieraliśmy butelki i tym podobne rzeczy.
                                                              ~W tym samym czasie~
-Odłóż to Harry!- wydzierał się Lou.- Nie grzeb w jej bieliźnie- powiedział już nieco ciszej.
-Hmmm, ładny ma ten czerwony staniczek- powiedział towarzysz jak gdyby nie usłyszał wcześniejszej wypowiedzi kompana.
-Harry na litość boską odłóż to. Miło by było tobie jak gdyby tobie ktoś grzebał w ubraniach, a dokładniej w bieliźnie?- spytał Louis.
-Ja nie noszę tej części garderoby- powiedział Kędzierzawy.
-COOO?!- krzyknął Tomlinson i wybiegł z pokoju na dół.- Ja się boję- powiedział gdy schował się w rogu salonu w którym był Liam z Malikiem.
-Ej no!- krzyczał z góry Harry.- Przecież mamy to samo. A nie sorry, JA mam większego- odrzekł dumnie.
I na takich oto kłótniach minęło 5 godzin.
                                                               ~Perspektywa Pauline~
-No to skończone- powiedziałam dumnie.- Chodź zamówimy 3 duże pizze, w tym jedna calutka dla ciebie. Zasłużyłeś sobie- i pocałowałam go w policzek.- Mam nadzieję, że chłopcy też sobie poradzili.
-Noo- powiedział zarumieniony Niall. Weszłam do holu zdjąć buty. Niall został na chwilkę na dworze, aby wykonać telefon, że nocuje u mnie (postanowiliśmy przy sprzątaniu). Zdjęłam Converse i wstałam i to był mój błąd bo zobaczyłam ogromny rozmiarów pająka.
-Pa... pa... pająk- wydukałam. Niall zorientowawszy co się święci wbiegł po schodach aby mnie złapać i wydał z siebie dziwny ryk. Ale było już za późno. Z łoskotem upadłam na podłogę.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Po tak długiej przerwie napisałam. :D Rozdział dedykuje przyszłej żonie Liam'a, która ciągle mnie nękała pytaniem: ' Kiedy dodasz rozdział?' Do następnego razu!





Chciałabym spędzić z Tobą swoje życie...


                                                                             Rapunzel
                                                                                                   xx



1 komentarz:

  1. uhuhuhuhu!
    rozdział Daria dodała biczys! :D
    Liam będzie mój! Ale póki co korzystam, z Harry'ego. :P
    zajebisty! :)
    uuuuuuuuu, czyżby Pauline i Niall? :P
    czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń